Od wczoraj świat po raz kolejny emocjonuje się nową odsłoną konkursu World Press Photo, na którym można oglądać „najlepsze zdjęcia świata”. Taką bowiem formułkę upatrzyły sobie media i klepią ją co roku. Bez wątpienia dla profesjonalnego fotografa prasowego wyróżnienie na WPP to kwestia wielkiego prestiżu i uznania, choćby już z samego faktu, że na edycję 2007 przesłano ponad 80.000 fotografii, więc znalezienie się w grupie nagrodzonych nie jest łatwe. Osobiście nie trawię, od co najmniej kilku lat, formuły tego konkursu – zresztą coraz bardziej wydaje mi się on przewidywalny. I to nie tylko wtedy, gdy oglądam informacje w TV (można wtedy typować z całkiem sporym prawdopodobieństwem, które tematy na WPP będą poruszane), bo i kwestie pewnych kanonów estetycznych wydają się dominować. Kinga Koenig w „Gazecie Wyborczej” (Rozmowa ze Stephenem Mayesem, sekretarzem jury konkursu World Press Photo, GW, 09.02.2008) zadała pytanie: „Zdjęcie roku różni się od tych, które wygrywały poprzednie edycje. Fotografia Tima Hetheringtona nie przestawia silnych emocji: cierpienia, strachu, gniewu. Czy ten wybór to próba złamania dotychczasowej tendencji?”. Brzmi to interesująco, ale czy faktycznie nie pokazuje silnych emocji? I czy rzeczywiście amerykański żołnierz w bunkrze okazuje jedynie zmęczenie, jak sugeruje w rozmowie sekretarz jury? W końcu to obraz wojny - najbardziej dramatycznego i śmiercionośnego wydarzenia... Mayes mówi: „Zdjęcie Hetheringtona niesie za sobą metaforę. Gdy na nie patrzę, widzę człowieka, którego zmęczenie sięga granic. Jest wykończony. Tak jak wszyscy żołnierze zaangażowani w tę wojnę”. Prześledziłem sobie szybko wcześniejsze edycje i okazało się, że zdjęcie roku nie łamie tendencji, za to całkiem nieźle się w nie wpisuje. Wystarczy przywołać tu choćby fotografie Jurija Kozyriewa z Rosji (I nagroda w kategorii „wiadomości – zdjęcia pojedyncze”, edycja 2000), reportaż Thomasa Dworzaka z Niemiec (I nagroda w kategorii „wydarzenia – reportaż”, w edycji 2001 – mam tu na myśli głównie portret rannego bojownika czeczeńskiego w Alkhan-Kala) czy Luca Delahaye’a z Francji (I nagroda w kategorii „wiadomości – zdjęcia pojedyncze”, edycja 2002). Co ciekawe wszystkie te prace, wraz z tegoroczną zwycięskim zdjęciem Tima Hetheringtona (nawiasem mówiąc akurat całkiem dobrym), powstały w obszarach konfliktów w Afganistanie i Czczeni, stąd może specyficzne szare światło, a co za tym idzie pewna nieostrość wszystkich tych fotografii? O czym to zaświadcza? O wyczerpywaniu się formuły i pojawianiu się dominujących kanonów estetycznych, które corocznie kumuluje WPP, podobnie jak tematy (ile razy oglądać będziemy zapaśników z Indii czy Ghany?). I nie ma w tym nic dziwnego – nie zamierzam tego bynajmniej negować, bo podobnie rzecz ma się np. w obiegu galeryjnym, czy na targach sztuki. W roku 2005 na Artforum w Berlinie fotografia była, obok malarstwa, chyba najbardziej powszechnym medium, a jakieś 40% wszystkich prezentacji fotograficznych spowinowaconych była z estetyką wypracowaną przez artystów ze Skandynawii. Tylko dla mnie brak świeżości jest już mocno nużący... O estetycznych kanonach konkursu mówi też nagrodzony w tej edycji WPP Rafał Milach (przy okazji gratulacje!) w rozmowie z Beatą Łyżwą (Więcej poezji i dwóch Polaków, GW, 09.02.2008), która zauważa, że jego „reportaż” (dla mnie to raczej seria portretów) o emerytowanych cyrkowcach „wpisuje się w trend, który pojawił się (a naprawdę istniał wcześniej - przyp. mój) w tym roku na WPP. Wyróżniono materiały kameralne, poetyckie (...)”. Milach kwituje to następująco: „Trzeba się pogodzić z tym, że wszystko zostało już sfotografowane i przyszedł czas, by odpowiedzieć sobie na pytanie, jak mogę zinterpretować dany temat, żeby zainteresować widzów”. Pomijając kwestię, że świat jest na tyle dynamiczny, iż trudno za nim nadążyć, a co dopiero wszystko sfotografować, niepokojące wydało mi się ostatnie zdanie. Bo czy w fotografii właśnie o zaskakiwanie widzów powinno chodzić?
Tim Hetherington, UK for Vanity Fair - amerykański żołnierza w bunkrze Restrepo, dolina Korengal we wschodniej części Afganistanu, 16.09.2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz