środa, 6 lutego 2008

Wenus z zakładu

Zawsze zastanawiało mnie, jak się pracuje i mieszka w miejscach wytapetowanych „gołymi babami”. Przyozdabianie ścian, szafek, szoferek to zjawisko niegdyś bardzo popularne, dziś jakby mniej. Pewnie to wynik wprowadzania coraz to nowych zasad w międzyludzkich kontaktach, choć z pewnością zdjęcie są i tak przemycane do zamykanych szafek, i walki o równouprawnienie płci. Człowiek od zawsze lubi otaczać się rzeczami „pięknymi” – kopiami słoneczników (najczęściej drukowanych), kryształami (zawsze można postawić zestaw ozdobnych szklanek i kieliszków), różnego rodzaju bibelotami, pamiątkami z Zakopanego itd.
Prehistoryczne wizerunki kobiet, powstające równolegle do zoomorficznych rysunków naskalnych, sprowadzały je do kilku elementów anatomicznych (piersi, uda czy brzuch) i pomijały pozostałe cechy, jak choćby rysy twarzy. Uwypuklenie cech płciowych wiązało się zapewne z silnym kultem płodności. Duże piersi dziś też zresztą budzą równie duże emocje.

Wenus z Willendorfu (Austria), Naturhistorisches Museum w Wiedniu (32.000-30.000 rok p.n.e.)

O ile wyobrażenie jelenia dziś kojarzy się z kiczem, a nie z męstwem myśliwego, o tyle wizerunek nagiej kobiety ma się wciąż doskonale i multiplikuje się współcześnie w niezliczonych obrazach w reklamie, TV, magazynach dla panów czy internecie, gdzie wszelkie zasady zdały się już dawno pęknąć. I dziś wizerunek ten sprowadza się wciąż do tych samych elementów – modelki eksponują swoje walory prężąc się, rozchylając uda czy podtrzymując piersi, jakby trudno je było dostrzec. Interesujące jest, że stosunkowo często współczesny myśliwy wiesza fotografie kobiet (niczym trofea) obok reklam nowoczesnych (zwykle luksusowych) aut. To oczywiste, bo czy istnieje lepszy sposób na polowanie, niż dobra fura?

Ireneusz Zjeżdżałka, Września, 2008 (2x)

Brak komentarzy: