piątek, 25 kwietnia 2008

Mamy wyróżnienie!

Wczoraj na galii w Zamku Królewskim w Warszawie ogłoszono wyniki konkursu Grand Front 2007. 375 stron tytułowych rywalizowało o miano najlepszej okładki prasowej ubiegłego roku. Jury, w skład którego weszło 29 osób, związanych głównie z grafiką prasową, postanowiło nagrodzić „Dziennik Bałtycki” (numer 92, 19.04.2007) za okładkę poświęconą organizacji Euro 2012 przez Polskę i Ukrainę, zaś w grupie czasopism tryumfował „Exclusive” (numer 56) – portret autorstwa Beaty Tyszkiewicz z butem na głowie, autorstwa Zuzy Krajewskiej i Bartosza Wieczorka. Warto zaznaczyć, że w ubiegłym roku nagrodzone zostały te same tytuły.
Natomiast miłą niespodzianką okazało się zdobycie wyróżnienia przez nasz „Kwartalnik Fotografia” za stronę tytułową numeru 22/2007! Wyróżnienie cieszy i potwierdza, że interesujące rzeczy mogą powstawać nie tylko w Warszawie czy Krakowie.

środa, 9 kwietnia 2008

Ranking fotografów

Dzisiejsza „Rzeczpospolita” przyniosła kolejne teksty dotyczące rynku fotografii w Polsce, ale poza próbą analizy Monika Małkowska stworzyła własny ranking fotografów, który zwieńczył jej tekst Odbitki, mistrzowie i paradoksy. Trzeba przyznać, że to niezwykle odważny ruch i jestem przekonany, iż rozbudzi sporo emocji, jak każdy ranking.
Został on podzielony na dwie części i przedstawia się następująco:

Fotoreportaż i dokument:
Edward Hartwig, Irena Jarosińska, Eustachy Kossakowski, Tadeusz Rolke, Zofia Rydet, Wojciech Plewiński, Krzysztof Gierałtowski, Erazm Ciołek, Jerzy Lewczyński, Anna Brzezińska, Anna Beata Bohdziewicz, Chris Niedenthal, Tomasz Niedenthal, Łukasz Trzciński, Krzysztof Zieliński, Ireneusz Zjeżdżałka, Wojciech Wilczyk, Igor Przybylski, PrzemysLaw Pokrycki, Szymon Rogiński, Zorka Projekt.

Fotografia kreacyjna:
Zbigniew Dłubak, Zdzisław Beksiński, Zofia Kulik, Natalia LL, Józef Robakowski, Zygmunt Rytka, Izabella Gustowska, Antoni Mikołajczyk, Ewa Kuryluk, Łódź Kaliska, Tomek Sikora, Mikołaj Smoczyński, Katarzyna Kozyra, Marta Deskur, Jadwiga Sawicka, Monika Wiechowska, Aneta Grzeszykowska/Jan Smaga, Wojciech Prażmowski.

poniedziałek, 7 kwietnia 2008

Wydruk autorski

Dwa dni przed 3. aukcją fotografii w Rempexie naszły mnie refleksje dotyczące przyszłości fotografii, tej najbardziej tradycyjnej. Refleksja nasunęła się po lekturze katalogu tejże aukcji, ale też tekstu Przystępne ceny, bogaty wybór Janusza Miliszkiewicza (Rzeczpospolita, 04.02.2008), w którym pada stwierdzenie: „Gdybym był kolekcjonerem, kupowałbym przede wszystkim dobre zdjęcia, których odbitki autorzy sami wykonali tradycyjnymi metodami w ciemni. Niedługo to już będzie rynkowa rzadkość! Zalewa nas powódź wydruków z drukarek. Wydruk to nie to samo. W ciemni autor dopóty eksperymentował z wywoływaniem, dopóki nie znalazł najlepszego wyrazu. Wypuszczał w świat tylko te odbitki, z których był zadowolony. Mam wrażenie, że na zdjęciach z drukarek dość często ginie światło”.
Czy niedługo będzie to faktycznie rzadkość? Myślę, że niestety już jest, bo odwiedzając kolejne wystawy odbitki na materiale srebrowym stanowią procentowy margines, natomiast normą stało się wykonywanie „wydruków autorskich” – takiego określenie użyto w katalogu wystawy i aukcji Polska Fotografia Kolekcjonerska 3. Taka sytuacja nie jest wynikiem jedynie nagłej rewolucji technologicznej, choć zapewne dostępność i „łatwość” skanowania negatywów i wykonywania na podstawie plików cyfrowych wydruków stała się podstawowym argumentem za porzuceniem żmudnej, niewygodnej i pracochłonnej technologii ciemniowej. Wydaje mi się, że proces odchodzenia od „tradycyjnej” fotografii trwa u nas nieco dłużej, bo już od lat 90. zwracano uwagę na odmienność np. fotografii kontaktowej, czego dowodem była seria wystaw Kontakty (od 1989 roku) przygotowana przez Jakuba Byrczka, która zakończyła się w roku 2000 - po części zapewne z powodu zbyt mocno rozszerzonej formuły w ostatniej edycji (Czas przełomu – przełom czasu), a po części pewnie też z pokładania w niej zbyt wielu idei (duży format negatywów, stare kamery i czarna płachta na głowie stawały się czasem filozofią samą w sobie), co okazać się mogło zbyt nużące. Wydaje mi się, że większe znaczenie w próbie zwrócenia uwagi na „tradycyjnym” obrazowaniu miała wystawa Bliżej fotografii, kuratorowana przez Andrzeja Saja, a pokazywana w 10 polskich galeriach w latach 1996-1998. Od tego czasu w zasadzie nikt nie podjął kolejnej próby określenia stanu polskiej fotografii w jej pierwotnym kształcie.

Czy zatem artykuł z Rzeczpospolitej jest zapowiedzią zepchnięcia fotografii srebrowej na jeszcze węższy margines? Zapewne jest w nim sporo racji i za 3-4 lata na palcach dłoni policzyć będzie można autorów wystawiających na papierze barytowym. Pomijam tu rzecz jasna całe rzesze pasjonatów, którzy w domu zajmować wciąż się będą obróbką papieru fotograficznego. Ale nie sądzę jednocześnie, by nowe technologie nie pozwalały na rozszerzanie środków wyrazu, choć są one inne i przynoszą inne efekty. Jednak wydaje mi, że ogromna popularność wydruków nie wynika wyłącznie z postępu technologicznego i coraz węższego dostępu do materiałów srebrowych u sprzedawców – sytuacja pociągnęła za sobą zmianę sposobu fotograficznego myślenia i zmiany pewnych funkcji samej fotografii, która nigdy jeszcze nie była tak bardzo obecna w obiegu wystawienniczym.

środa, 2 kwietnia 2008

Bez tematu

Przy tej fotografii zazwyczaj mało kto się zatrzymuje, gdy jest pokazywana.

Ireneusz Zjeżdżałka, Września, 2002