poniedziałek, 11 lutego 2008

Tony Ray-Jones

Przy każdej okazji staram się mówić o tym, co w fotografii wydaje mi się najbardziej istotne, choć zazwyczaj dla innych osób mało zrozumiałe. Nie jest to żadne wielkie odkrycie, za to coraz częściej napotykam na potwierdzenie mojego rozumienia fotografii. Znaczy to, że niekoniecznie się mylę, choć nie mogę powiedzieć, że na pewno mam rację – to pokaże czas, być może. We własnych fotografiach staram się mówić o mentalności, pokazanej nie wprost, nie w sposób dosłowny i przez to sprowadzony do estetyki. Wydaje mi się, że zapis kondycji duchowej polskiego społeczeństwa to temat najbardziej istotny.
W książce Tony Ray-Jones by Russell Roberts, którą dziś otrzymałem, zamieszczono fragment wypowiedzi angielskiego dokumentalisty dla „Creative Camera” (1968):
„Moim celem jest opowiadanie czegoś z ducha i mentalności Anglików, ich nawyki i życiową ścieżkę, ironii, z którą wykonują różne rzeczy, częściowo przez tradycję, a w części przez naturę ich środowiska. Dla mnie w ‘angielskim stylu życia’ jest coś bardzo specjalnego i raczej humorystycznego, co pragnę zapisać z mojego szczególnego punku widzenia, zanim stanie się to bardziej zamerykanizowane. Jesteśmy na bardzo ważnym etapie naszej historii, w sensie zredukowania do wyspy lub pozbawienia duchowości i, jak zauważył De Gauile, pozostawieni nadzy”. Ray-Jones po powrocie z USA, gdzie studiował u Alexeya Brodovitcha, zdał sobie bardzo szybko sprawę z tego, że zająć się trzeba angielską obyczajowością i ukazać ją w pewnym kontekście, bo obiektywność okazała się mitem. W innej wypowiedzi rozprawia się bezlitośnie ze strefą komercyjnej fotografii: „(...) dla mnie fotografia to ekscytujący i osobisty sposób reakcji na własne środowisko i żałuję, że wielu ludzi nie traktuje fotografii jako środka autoekspresji, woląc sprzedawać się komercyjnemu światu dziennikarstwa i reklamy”. Jak to doskonale wpisuje się w sytuację zachwytów nad World Press Photo...
Twórczość Tony Ray-Jonesa to bez wątpienia jedna z najciekawszych i najważniejszych dróg wytyczonych w historii fotografii.

Brak komentarzy: