W lipcu 2007 po raz kolejny trafiłem do zespołu oceniającego portfolia w ramach Letniej Fotoszkoły w Liptovskim Mikulaszu. Co roku odbywającym się tam warsztatom towarzyszą wystawy fotografii – w ubiegłym roku była to znakomita i bardzo piękna prezentacja Australijczyka niemieckiego pochodzenia Joachima Froese, który pokazał prace z cyklu Rhopography, a właściwie z dwóch fragmentów cyklu występującego pod tym tytułem - pierwsza część powstała w latach 1999-2001, druga zaś w latach 2002-2003. Słowo „rhopos” w języku greckim oznacza rzeczy trywialne, drobne, mało znaczące błahostki. I rzeczywiście można tak postrzegać obiekty fotografowane przez Joachima: martwe owady, obumierające owoce, kłącza czy kawałki zepsutego chleba przynależą przecież do marginalnego świata, którego wolimy nie oglądać i zwykle pozbywamy się go, sprzątając choćby martwe odwłoki owadzie spomiędzy okiennych szyb. Z drugiej jednak strony Froese zwraca uwagę na najbardziej elementarne wartości rządzące naszą egzystencją – nieuchronność procesów dotyka ostatecznie wszelkich przejawów życia.
Dla mnie widok znakomitych barytowych kopii (obcowanie z nimi naprawdę rodzi przyjemność) w galerii Domu Fotografii w Liptovskim Mikulaszu miał dodatkowy wymiar. W wieku kilkunastu lat miałem gotowy plan na życie – kariera entomologa – i już stosunkowo spore doświadczenie: wielokrotne hodowle motyli, jesienne zbiory poczwarek, spora biblioteka, łącznię z prenumeratą fachowego (i kompletnie hermetycznego dla kilkunastolatka) periodyku „Polskie pismo entomologiczne”, czy wreszcie błyskawiczna umiejętność rozpoznania zarażonej larwami baryłkarza gąsienicy Arctia caja. Echo tego okresu do dziś bywa słyszalne, choć plany nie zostały zrealizowane.
Joachim Froese, z cyklu Rhopography, 1999-2001
Fotografie z Australii od razu wzbudziły we mnie skojarzenia z książką pt. Z życia owadów, której autorem jest słynny francuski badacz insektów, profesor Jean Henri Fabre (1823-1915). Książka wydana została w Polsce w 1916, a jej reprint ukazał się w latach 90. XX wieku. Entomolog Fabre miał jedną wielką przewagę nad innymi badaczami w swoich czasach – wyszedł w teren by poznawać zachowania owadów i pajęczaków in situ, a nie w laboratorium. Mawiał: „Wy badacie śmierć – ja badam życie”. I choć postawa profesora jest odmienna od tego, co robi Froese (skrzętnie realizuje swoje prace w studio, niczym w laboratorium), to jednak on w fotografiach przedstawia odnalezione martwe owady i przywraca je do życia.Joachim Froese, Liptowski Mikulasz, Słowacja, lipiec 2007, fot. I. Zjeżdżałka
In July 2007 once again I got to the team marking portfolioes at Summer Photoschool in Liptovsky Mikulas. Every year photo exhibitions accompyning the workshops - last year there was a brilliant and very beautiful presentation of Joachim Froese, an Australian man of German orgin. He presented works from Rhopography series, partically from two fragments of this series titled the same - the first one came into being in 1999-2001, the second one 2002-2003. The word „rhopos” in Greek, means trivial things, tiny, not bothered us trifles. And actually you can percive photographed by Joachim objects in this way: dead insects, withered fruit, plants or pieces of moldy bread pertain to the marginal world, which we prefer not to watch and usually we get rid of it, cleaning dead insects abdomens between windows. On the other hand Froese points attention to the most elementary values controling our existence-the inevitability of processes finally touches all aspects of life.
For me the sight of great baryta base copies (realation with really gives pleasure) in the gallery Dom Fotografii (The House of Photography) in Liptovsky Mikulas had the further meaning. In the teenager age I had a ready plan for life - the entomologist career-and quite big experience already: repeated butterflies breeding, autumn collections of chrysalis, biggish library, including the subscription of professional (and totally hermetic for a teenager) periodic „Polish entomologist magazine”, or finally rapid ability of recognition the caterpillar Arctia caja infected by parasite larvas. The echo of that time is heard till nowadays, although plans weren’t fulfilled.
Photographs from Australia at once woke in me couplings with the book titled: From insects life which the author is the famous French insects scientist, professor Jean Henri Fabre (1823-1915). The book was published in 1916 in Poland, and its reprint came up in 90’s of the 20th century. The entomologist Fabre had one, big dominance over others researchers of his times- he went out in grounds to get to know insects behaviours and arachnids in situ, not in laboratory. He used to say: „You examine death- I examines life”. And although professor’s attitude is different from that what Froese does (providently realizes his works in studio as in laboratory), however he presents the found, dead insects and revivifing them in photographs.
4 komentarze:
jak ja widzę owady, przypomina mi się "Madagaskar..." A. Fiedlera ;) ciekawe te zdjęcia - świat owadów mnie fascynuje, choć jedynie śledzę poczynania innych, a. ps. szkoda, że nie ma więcej na temat Letniej Fotoszkoły... może było już we wcześniejszym wpisie? ja tu dziś debiutuję dopiero! pozdrawiam!
Fiedler zebrał jeszcze opowiadania w tom "Motyle mego życia" - może nie tak fascynujący jak Fabre, ale za to chyba bardziej emocjonalny.
Co do letniej szkoły to relacjonowałem ją już kilkrotnie w naszym magazynie "Kwartalnik Fotografia". To rzeczywiście interesujące warsztaty z ciekawą formułą - takie działania w Polsce wciąż nie funcjonują, a w innych krajach są dość popularne.
http://markonzo.edu http://aviary.com/artists/Treadmills http://aviary.com/artists/Orbitz http://aviary.com/artists/Steam-Cleanerss cabaret machineries http://blog.bakililar.az/tempurpedica/
Keep posting stuff like this i really like it
Prześlij komentarz