Z punktu widzenia Wrześni świat wciąż wydaje się być niemożliwy do ogarnięcia: jest wielki i odległy, a co gorsza również niedostępny. Chodzi oczywiście o ten wielki świat: poznański, krakowski, o warszawskim już nie wspominając - gdzie człowiek żyje zupełnie innym tempem i na zupełnie innych zasadach. Podobno...
Już samo to powoduje, że ludzie z równoległego świata są dla wrześnian namiastką lepszego i nie można dla nich stosować tej samej miary. Wiadomo przecież, że autor z Warszawy, to autor lepszy niż twórca z Wrześni.
I właśnie otwarła się kolejna wystawa w Muzeum Regionalnym we Wrześni. Tym razem Kameralno Tomasza Siwińskiego - malarstwo i rysunek, jak głosi zaproszenie, które w żaden sposób nie jest w stanie przekonać do odwiedzin wystawy, choć pewnie i tak to uczynię z czystej ciekawości. Nie twierdzę tu, że to zła czy dobra wystawa. Nie podejmę się przecież oceny bez zapoznania się z prezentowaną na niej twórczością, choć zamieszczona na zaproszeniu grafika robi wrażenie miałkości podejmowanych tematów - raczej zabawy samą techniką, a te zupełnie mnie nie bawią. Sztuka nie może przecież sprowadzać się do prostych zabiegów estetycznych, podobnie jak poezja to nie opis kropel rosy na trawie. To, że coś jest „ładne” czy skomplikowane (w procesie powstawania), nie oznacza od razu, że sztuką jest.
Uderzyło mnie coś innego, czego nie spotykam na informacjach o innych wystawach z tego lepszego świata. Otóż na zaproszeniu, pod nazwiskiem autora, w nawiasie napisano „Prof. ASP w Poznaniu”. By nikt nie miał wątpliwości, że obcuje z prawdziwą sztuką...
niedziela, 16 grudnia 2007
Kompleks wrzesiński
Autor: Ireneusz Zjeżdżałka o 07:39
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
ludzie z muzeum zachowali się jak osły, bo ja odebrałem taki o to komunikat: "Kameralno" - uwaga chamy ze wsi profesor z poznania przyjeżdża! A jakby przyjechał Sasnal, to co by podpisali mgr Sasnal?, a jakby Nikfor, to jak adhd Nikfor? Mazurkiewicz nie rób wiochy!
Z założenia nie chodzę na wstawy autochtonów, pobudzają mnie tylko "magiczne" skróty przed nazwiskiem;-).Można przyjąć, że w drukarni znalazł się fan "psora" i dołożył swoje "trzy litery" hi, hi. Tak poważnie - mieszkam w większym mieście niż Września (jedyne 130 tys. mieszkańców) jednak zaryzykuję twierdzenie, że istnieje u nas niezdrowa czołobitność wobec akademickiego środowiska Poznania (przykre ale prawdziwe).Z taką przypadłością borykają się wszystkie zakątki Polski bez uczelni artystycznych. Zbyt wiele kompleksów, wtórnych marzeń, bufonady. Pozdrawiam wszystkich prowincjuszy I.J.
Eryku również uważam że treść winna górować nad formą.Oczywiście są wyjątki ale osobiście szukam raczej treści w sztuce.Lubość do tytułów przed nazwiskiem świadczy,iż po tej wystawie można spodziewać się czystego formalizmu. Mnie tam nie bawi taka gra pozorów-profesorów.
Prześlij komentarz