sobota, 24 listopada 2007

Stacja paliw

Na drogę prowadzącą do Czerniejewa trafić jest łatwo: z Gnieźnieńskiej, na wysokości mleczarni należy skręcić w lewo i pokonać przejazd kolejowy, na którym wszyscy kierowcy rzucają najgorszymi przekleństwami w kierunku Polskich Kolei Państwowych. Kiedyś przejeżdżało tędy zdecydowanie więcej składów, także długich składów towarowych, wiozących cement i węgiel. Większość kierowców Psary Polskie mija pospiesznie - wrześnianie mówią, że nie lubią „psarusów”, choć nie do końca wiadomo dlaczego. Ponoć podłączają wyloty kanalizacji wprost do zalewu Lipówka, a dało się podsłuchać i taką historię, jakoby nadal przynosili jedzenie oddziałowi wermahtu, który do dziś ukrywa się pod korytem Wrześnicy, tuż obok wiaduktu kolejowego. Po nim przejeżdżają te same składy pociągów...
Dalej, po lewej stronie drogi jest leśniczówka Słomowo. Jako kilkunastolatek zarabiałem tam swego czasu na wakacyjny wyjazd, wyrywając chwasty spomiędzy młodych zasadzeń dębu szypułkowego, odstraszając komary kolejnymi mililitrami płynu „Moskito”, który dostarczał nam starą „damką” leśniczy. Po pokonaniu kolejnego kilometra pojawia się drogowskaz na Marzenin: w prawo. Droga wąska, ale nawierzchnia całkiem porządna, i tak do samej miejscowości, z której pochodzi ponoć Przemysław Cypryański, nazywany przez popularne media „gwiazdą” serialu M jak miłość (skoro to „gwiazda”, to kim zatem była Marylin Monroe?). Poza tym w Marzeninie gra się w szachy, a jakieś 200 metrów za kościołem można skręcić do Kawęczyna...
To przeciętna wieś, zagubiona i nieco zapomniana jak tysiące innych, które po 1989 nagle zostały przeniesione w nową rzeczywistość. Kiedyś wszystko kręciło się wokół PGR-u, dziś wszystko jakoś się kręci samo. Po prostu. Mało kto jednak chciałby tu zamieszkać.
Po prawej stronie drogi, gdy tylko zaczyna się wieś, odnaleźć można jednak element łączący Kawęczyn z odległym światem. To widok, fragment zurbanizowanego krajobrazu ze starą, nieczynną już stacją paliw dla maszyn rolniczych, uprawiających kiedyś ziemie dookoła. Nie przypuszczam, by ktokolwiek kiedyś myślał o wpisaniu jej w pejzaż, decydowały o tym raczej wyłącznie względy pragmatyczne i kwestie bezpieczeństwa (stąd zapewne jej oddalenie od budynków).

Ireneusz Zjeżdżałka, Kawęczyn, 2007

Po wizycie w Kawęczynie wertowałem strony internetowe Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych, a dokładnie działu ilustracji i fotografii, w którym gromadzi się ogromną ilość dokumentów - ponoć samych fotografii jest ok. 12 mln. Znalazłem tam całą masę zdjęć stacji paliw wykonanych m.in. w latach 30. w ramach wielkiego projektu rządowego Farm Security Administration. FSA zatrudniło fotografów, którzy w latach 1935-1944, pod wodzą Roy'a Strykera dokumentowali stan gospodarki i skutki wielkiego kryzysu. Jednym z fotografów był urodzony w 1914 w Saint Paul (Minnesota) John Vachon. Jego fotografia wykonana tuż przed wojną w Maryland wydała mi się znajoma. I nie wiem do teraz czy to jedynie wynik podobieństwa konstrukcji stacji paliw, które w różnych zakątkach świata działają na tych samych zasadach.

John Vachon, Cooperative gas station at Greenbelt, Maryland, 1937

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Pewnie jeśli napiszę, że nie przepadamy za sobą nie będę daleki od prawdy.. zwłaszcza po "przygodach" z serwerem. Nie wiem na dobrą sprawę na jaki adres napisać, bo z tego co wiem, używasz, czy używa Pan (która forma poprawna?) adresu na fotografia.net.pl. W każdym razie za sprawą postu na forum przeczytałem jak na razie jeden z postów bloga i muszę przyznać, że jest.. inny - w porównaniu do pozostałych. Dorosły i przemyślany - ot - przyjemny. Jeśli naprawdę taki jesteś jak słowa na blogu, to dlaczego w pewnych sytuacjach pozwalasz i zniżasz się do pewnego poziomu? Osoba, którą poznałem w jak dotąd jednym przeczytanym poście bloga jest kimś kogo chciałbym poznać.. bo jak sądzę - warto