Kilka dni temu burmistrz Wrześni zapowiedział chęć likwidacji Wrzesińskiego Ośrodka Kultury, instytucji dla mnie w zasadzie obojętnej, bo bywałem w niej całkowicie sporadycznie. Od lat zresztą, gdyż nigdy nie udało mi się odnaleźć klarownego programu kolejnych dyrektorów WOK-u, którzy skupiali się, zwłaszcza w latach ostatnich, wyłącznie na muzyce. Muzyce popularnej w dodatku. Kultura w dwudziestokilkutysięcznym mieście nigdy nie będzie traktowana priorytetowo, zresztą nie liczyłbym nawet na zrozumienie elementarnych wartości jakie może ona za sobą nieść, bo od kiedy sięgam pamięcią tego zrozumienia nie było. I nie ma tu na myśli jedynie notabli czy kierowników jednostek podległych urzędom, bo sam problem jest bardziej złożony, choć właśnie na nich spoczywa w głównej mierze odpowiedzialność za obecny stan rzeczy. Niestety zły, by nie rzec fatalny. Od lat pokutuje wciąż ten sam problem - z punktu widzenia tak niewielkiego miasta, kultura jawi się jako coś abstrakcyjnego i nierealnego (czy potrzebnego?), a odpowiadać musi masowym gustom. Indywidualny (mało liczny) odbiorca postawiony jest w zasadzie bez alternatywy - albo łyknie to, co się serwuje wszystkim, albo omijać będzie wszelkie propozycje jak zdechłego psa.
Pomysł daleko idącej reorganizacji WOK-u i poddanie go pod kuratelę ratusza nie jest szczęśliwy. Przede wszystkim kultura, w szczątkowej swej formie, zostanie podporządkowana jeszcze mocniej interesom politycznym włodarzy, a przecież tylko pełna wolność gwarantuje jej rozwój. Źle się dzieje, że niezadowolenie z pracy obecnej dyrekcji nie idzie w parze ze zmianami personalnymi - każda taka instytucja wymaga wizji kreatywnego kierownika czy zespołu, a nie pompowania coraz większych sum (usprawiedliwiane braku pomysłów w stylu "nie mamy za co działać"), bo te można przejeść w każdej ilości. Innymi słowy, lepiej zbudować solidny zespół, który przez okres 2-3 lat będzie potrafił zbudować sensowny plan i konkretną wizję miejsca tzw. kultury.
Ciekawym zbiegiem okoliczności w tym samym czasie w "Zuju" (CSW "Zamek Ujazdowski", 28.09-18.11.2007) trwa wystawa Czas zapamiętany. Mała Galeria 1977-2006 poświęcona trzydziestoletniej działalności jednej z najważniejszych galerii fotografii w naszym kraju, ze znakomitą lokalizacją przy Placu Zamkowym w Warszawie. W ciągu całego tego okresu, kilkakrotnie jej działalność próbował zakwestionować Związek Polskich Artystów Fotografików (!), by ostatecznie w 2006 pozbyć się jej kierownika Marka Grygiela i galerię przejąć. Na bazie ogromnego i ważnego dorobku powstała więc galeria o amatorskim charakterze i bez wyraźnego programu, szukająca nieco na oślep nowych autorów - obecna kuratorka Galerii Obok ZPAF (nowa nazwa wskazuje na zepchnięcie na margines?) w 2007 w próbowała poszukiwać wystaw ogłaszając konkurs. Z miejsca okupowanego przez poszukiwania i nowatorskie rozwiązania w obrębie fotograficznego medium, otrzymaliśmy galerię dla - w większości - świeżo upieczonych absolwentów szkół fotograficznych. Zamiast intrygujących realizacji, prace licencjackie. Studentom miejsce wystawiennicze jest potrzebne, ale dlaczego akurat to? I czy faktycznie czyjeś ambicje musiały doprowadzić do tego, że polska fotografia straciła ważny przyczółek w walce o swoje miejsce w świecie (Mała Galeria współpracowała z wieloma ośrodkami zagranicą)?
Czy sytuacja z Małą nie powtórzy się we Wrześni? Rzecz jasna to inny wymiar, inne przełożenie. Obawiam się jednak, że nowa wizja kultury przełoży się na spłaszczenie jej roli jeszcze bardziej.
środa, 14 listopada 2007
Mała Galeria a sprawa wrzesińska
Autor: Ireneusz Zjeżdżałka o 11:36
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Cóż więcej dodać.Zgadzam się z przedmówcą. Pustynia kulturalna była, jest i jak widać będzie nadal! Nic tylko pogratulować władzą miasta. Jeśli ów mędrcy wolą wydawać pieniądze na rozbite zegary,połamane ławki i zniszczone śmietniki, to faktycznie po co im kultura?
a jak tak sobie myślę, żeby tak całą tzw. kulturę(instytucje) w ogóle zamknąć, odciąć od publicznych pieniędzy i zobaczyć co będzie. Czy ludzie zauważą,że coś sie stało, zmieniło, że coś jest nie tak. Czy będą to mieli zupełnie w dupie? Czy może będzie tak,jak myślę, że homosovieticus zwycięży, albo zupełnie pierwotna forma ograniczająca sie do żarcia i robienia dzieci...Eksperyment taki miałby na celu wykazanie poziomu ŚWIADOMOŚCI kultury w narodzie.Słowem czy my świnieczy ludzie?
Eryku!
Wiele się zmieniło we Wrześni przez kilka ubiegłych lat. Wiele dobrego wydarzyło się (i jeszcze wydarzy) w dziedzinie fotografii. Dużo by pisać...Ogromny żal, że tak wiele Cię ominęło. Tutaj. Lecz nadal czuć Twoją obecność. pozdrawiam P.
Prześlij komentarz