Niemal każdego dnia TV serwuje nam reklamę, z której okazuje się, że co drugi Polak sięga po Warkę i co drugi Polak interesuje się piłką nożną. W Nekli co drugi człowiek zna się na sztuce, więc nic dziwnego, że wyrok zapadł szybko i bez głosów sprzeciwu.
Nekla położona jest blisko Wrześni i jest kilkakrotnie od niej mniejsza. Ma nieduży ośrodek kultury, a w nim miała do niedawna coś, co nawiązywało do jedynej znanej nekielskiej legendy – grobli, którą miał usypać sam Twardowski. Malowidło ścienne, przedstawiające diabelskie sceny to robota nie Twardowskiego, ale nieżyjącego już malarza, rysownika, ilustratora książek i karykaturzysty z Poznania, Stanisława Mrowińskiego (1928-1997), postaci dla Wielkopolski niezwykle istotnej. Studiował w poznańskiej PWSSP w latach 1945-1950 w pracowniach prof. Wacława Taranczewskiego, prof. Jana Piaseckiego i Eustachego Wasilkowskiego. Jego styl zawierał w sobie całą masę ludycznych elementów ocierających się o wielkopolski pejzaż i folklor, a z zaprojektowaną przez niego pieczątką powędrował na biegun Marek Kamiński. Ale dla prowincjonalnej Nekli był to artysta zbyt małej rangi...
Działacze z Nekli najwyraźniej sięgają po Warkę częściej niż „co drugi Polak”, bo trudno inaczej znaleźć usprawiedliwienie dla bezmyślnej decyzji o usunięciu obrazu Mrowińskiego. Zawsze mi się wydawało, że tak mały ośrodek jak Nekla z radością powinien podkreślać istnienie u siebie pracy ważnego twórcy, która w dodatku powstała specjalnie dla podkreślenia lokalnej legendy. I specjalnie dla Nekli! Tak w końcu buduje się wizerunek miejsca (to działa w całym cywilizowanym świecie), tak tworzy swoisty charakter, którego najwyraźniej w Nekli decydentom zabrakło. Za to nie zabrakło im dobrego samopoczucia i zabawa w krytykę sztuki ruszyła na całego: „To było brzydkie” orzekł jeden z nich, choć jeszcze tydzień temu wszyscy wiedzieli tylko tyle, że „ten co to namalował nie żyje”. Kanony estetyki nekielskich działaczy okazują się zatem zbyt wygórowane, by mógł im sprostać artysta z Poznania. Mam nieodparte wrażenie, że w Nekli zamalowaliby bez skrupułów samego Banksy’ego. A zresztą kogo obchodzi jakaś tam „sztuka”, nie lepiej iść na kolejną Warkę?
Fragment malowidła Stanisława Mrowińskiego w Nekielskim Ośrodku Kultury, fot. Tomasz Małecki / Wiadomości Wrzesińskie