Franek z Chociczy Wielkiej jest dumny ze swojego syna, bo „też poszedł siedzieć”. Frankowi kilka lat temu betonowa płyta przygniótła nogę podczas rozbiórki zabudowań gospodarskich i od tego czasu kuśtyka, podpierając się kulą. Mieszkanie w starym domu nie posiadało łazienki, ani bieżącej wody, bo „po co”? Mimo przeciwieństw Franek zachował pozorną pogodę ducha i lubi się uśmiechać, na ścianie zaś zbudował bardzo niezwykłą instalację. Niezwykłą dla mnie, bo coraz częściej przyłapuję się na wyszukiwaniu takich rarytasów w miejscach, gdzie najmniej się można ich spodziewać. A może właśnie tylko w takich?
Instalacja składa się głównie z dwóch wizerunków Chrystusa i jakiegoś świętego obrazka, który już dawno przestał być czytelny - czarny kwadrat? Do tego fotografia syna i połowa jakiegoś „trofeum” myśliwskiego, które sprawia wrażenie pochodzić od upośledzonej sarny. Całość tuż obok wiekowego włącznika światła, jakby przy jego pomocy można było jednym ruchem przywołać całą zgromadzoną w tej instalacji historię, włączyć zgromadzone w obrazkach wspomnienia.
Ireneusz Zjeżdżałka, Chocicza Wielka, 2005
2 komentarze:
No nie moge... Przypomina mi to wnętrza chałup we wsi, którą odwiedzam co roku z racji innego hobby związanego z lasem:) Mieszkańcy tych chałup zasilający grono rencistów i bezrobotnych woj. słupskiego również gustują w tego typu instalacjach. Tak się teraz zastanawiam, że to jakaś podświadoma łączność musi występować między nimi... bo te instalacje są prawie takie same. W standardzie jest: święty, plenerek (z jeleniem często), obrazek ślubny.
standard standardem
ale kompozycja jaka,
wszystko razem śpiewa
Prześlij komentarz